czwartek, 29 marca 2012

Poznaj atom – kampania ministerstwa gospodarki

Dzisiaj Ministerstwo Gospodarki ruszyło z kampanią informacyjną pod tytułem „Poznaj atom. Porozmawiajmy o Polsce z energią”. Około 70% społeczeństwa polskiego nie posiada dostatecznej wiedzy na temat energii jądrowej. Często jest ona postrzegana jako niebezpieczne źródło energii, co wynika z patrzenia na to zagadnienie przez pryzmat katastrofy w Czarnobylu i awarii w elektrowni w Fukushimie. Jednak poza odnawialnymi źródłami jest przez wielu ekspertów i ekonomistów uważana za energię przyszłości.

Ludzie boją się tego, czego nie znają. A wraz z planami wybudowania w Polsce elektrowni jądrowej pojawiły się obawy. Do przełamania tych obaw ma się przyczynić między innymi rozpoczęta dziś przez wiceminister gospodarki Hannę Trojanowską kampania na temat energii jądrowej. Głównym jej celem jest zachęcanie Polaków do poszerzania wiedzy w zakresie energetyki jądrowej i rozpoczęcie społecznej dyskusji, opartej na rzetelnych argumentach.

- Zależy nam na tym, aby pierwsza polska elektrownia jądrowa powstała przy aprobacie polskiego społeczeństwa. Aby było to możliwe, Polacy muszą mieć dostęp do aktualnych i rzetelnych informacji na temat tego przedsięwzięcia. Kampania ma pomóc taką wiedzę uzyskać – wyjaśnia wiceminister gospodarki. - Chcemy, aby miała charakter żywego dialogu ze społeczeństwem. Pragniemy poznać obawy Polaków i rozwiewać mity na temat energetyki jądrowej – dodała.

Zdecydowanym czynnikiem przemawiającym za energią jądrową jest jej opłacalność. Wybudowanie elektrowni jądrowej obniży koszty energii, a jak wiadomo będą one z czasem rosnąć. Zapotrzebowanie na energię z roku na rok wzrasta, a wykorzystanie tego rodzaju energii zapewniłoby Polsce bezpieczeństwo energetyczne.
Jednak i tutaj jest druga strona medalu. Pojawiają się kwestie związane ze składowaniem odpadów, a także wpływ elektrowni na środowisko naturalne oraz zdrowie i życie.

Debata na temat energii jądrowej będzie długa i żarliwa ponieważ zarówno są jej zwolennicy jak i przeciwnicy. W niektórych krajach buduje się nowe elektrownie jądrowe, a są też kraje które się wycofują. Teraz przyszła kolej na Polskę. Tu jednak w niektórych kręgach już się słyszy, że będzie ona dla nas polaków zbyt kosztowne. Czy oby na pewno?

A może po prostu wybudowanie elektrowni jądrowej opłaca się nam Polakom, a jest bardzo dużym uszczerbkiem finansowym dla innych z z zewnątrz? Na to pytanie jest sobie w stanie odpowiedzieć każdy Polak jeżeli zagłębi się w tematykę energii jądrowej, którą promuje ta kampania ministerstwa gospodarki.

Źródło: www.poznajatom.pl/

wtorek, 27 marca 2012

Prywatyzacja spółek sektora energetycznego w latach 2012-2013.

Minister Skarbu Państwa ogłosił „Plan prywatyzacji na lata 2012-2013”. Działania prywatyzacyjne mają dotyczyć 300 spółek kontrolowanych bądź należących do Skarbu Państwa. Minister Budzanowski planuje całkowite wyjście z udziałów/akcjonariatu w 85% nadzorowanych przez siebie spółek. Wśród podmiotów ujętych w palnie prywatyzacji jest 12 spółek z sektora energetycznego.

Przekształcenia własnościowe obejmą m.in. spółki: Energa S.A., ENEA S.A., PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., Zespół Elektrowni Pątnów Adamów Konin S.A. czy Zespół Elektrowni Wodnych Niedzica S.A.. Skarb Państwa nie pozbędzie się wszystkich udziałów lub kontroli nad tymi spółkami, ponieważ są one o istotnym znaczeniu dla bezpieczeństwa energetycznego. Zostaną zachowane pakiety większościowe lub pozwalające zachować władztwo korporacyjne.

Według planu „przekształcenia własnościowe i organizacyjne sektora energetycznego ukierunkowane są na zwiększenie efektywności działania, obniżenie kosztów, utworzenie przejrzystej struktury organizacyjnej oraz wydzielenie działalności pomocniczej w formie odrębnych podmiotów gospodarczych”.

Preferowaną formą realizacji założonego planu przez Ministra Skarbu jest prywatyzacja tych spółek przez Giełdę Papierów Wartościowych.

poniedziałek, 26 marca 2012

Mniej gazu łupkowego - i tak się opłaca

Po informacji o mniejszych zasobach gazu łupkowego w Polsce, nikt nie wycofał się z dalszych jego poszukiwań. A nawet przeciwnie, bo kolejne znaczące firmy jak ENEA zainteresowane są poszukiwaniem gazu z łupków.

Potwierdzeniem opłacalności wydobycia posiadanych przez Polskę zasobów jest również wypowiedź prezes PGNiG Grażyny Piotrowskiej-Oliwa, która powiedziała, że: „nawet 350 mld m sześc. gazu z łupków, a pamiętajmy, że to dolna granica przedziału oszacowanego przez PIG, jest ilością, której warto będzie się przyjrzeć”.
Pani prezes zapewniła, że PGNiG nie zamierza wstrzymać poszukiwań gazu łupkowego, a wręcz chce je przyspieszyć. Powiedziała również, że „zrobimy wszystko byśmy wszyscy mogli jak najszybciej skorzystać z gazu zgromadzonego w złożach niekonwencjonalnych”.

Dziś PGNiG rozpoczęło prace nad wierceniami w Lubyczy Królewskiej na obszarze koncesji poszukiwawczej Tomaszów Lubelski. Koszt odwiertu to 30,5 mln zł, a jego wyniki poznamy pod koniec roku. Mimo nieudanych wierceń w okolicach Puław jest to obszar nadal uważany za posiadający znaczące złoża tego surowca.

W tym roku PGNiG planuje przeznaczyć 1,1 mld zł na poszukiwania gazu i ropy w Polsce oraz za granicą. Część tych środków jest również przeznaczona na poszukiwania gazu łupkowego, którego data wydobycia szacowana jest na przełom roku 2014/2015.

sobota, 24 marca 2012

Tylko ropa! I co dalej?


Do roku 2020 Chiny mogą zużywać więcej ropy naftowej niż Stany Zjednoczone. Państwo Środka będzie poszukiwać dostępu do taniej ropy naftowej, co może powodować poważne konsekwencje geopolityczne – przewiduje Daniel Yergin, jeden z najbardziej znanych analityków rynku („Forum”, nr 3/2012).

Dodatkowo, wydobycie ropy naftowej osiągnęło szczyt i zacznie powoli spadać. Co też wywoła napięcia, tym bardziej że aż 80 proc. wytwarzanej na świecie energii pochodzi z ropy naftowej. Yergin jest ostrożny w przepowiadaniu co może zastąpić ropę naftową. Nie wiadomo nawet, czy sprawdzą się bardzo mocno promowane samochody z napędem elektrycznym, których udział w 2020 r. w ogólniej liczbie samochodów nie przekroczy 3 procent.

Szansą dla światowej energii są ropa i gaz łupkowy, gdzie prekursorami wydobycia są Stany Zjednoczone i Kanada. Inne kraje, w tym Polska, także podążają tym tropem, o czym piszemy w Polskim Portalu Energetycznym.

Niejasna jest przyszłość energii jądrowej. We Francji pochodzi z niej aż 80 proc. energii, Niemcy postanowili swoje elektrownie atomowe pozamykać. Droga Japonii po traumie Fukuszimy jest niepewna. Energia jądrowa jest tania w wytwarzaniu, ale koszty budowy elektrowni, gospodarowanie odpadami oraz ewentualne skutki awarii są trudne to oszacowania.

Wydaje się, że najbliższe 10 lat świat będzie oparty o ropę naftową. Nie odwróci się od węgla kamiennego (co mocno forsuje Unia Europejska z korzyścią dla rosyjskiego gazu). I będzie poszukiwał nowych źródeł energii lub sposobu wydobywania starych, czyli znów ropa i gaz, ale z łupków. To prawie pewne. Nadal niepewna jest rola Chin i USA. Chiny potrzebują coraz więcej energii. Dziś zadowalają się własnym wydobyciem i importem. Ale za 10 lat? Spojrzą na złoża rosyjskiego gazu, kazachskiej ropy? A może dalej?

środa, 21 marca 2012

Polacy oszczędzają energię

Jak wynika z przeprowadzonego prze OBOP TNS badania, aż 87% badanych deklaruje oszczędzanie energii w swoich gospodarstwach domowych. Powód jaki jest najczęściej podawany to kwestie finansowe, które stanowią 71% wszystkich odpowiedzi. Nie jest więc to troska o zasoby naturalne oraz dbanie o środowisko, a chęć zmniejszenia opłat i wydatków.

Świadomość Polaków o możliwościach oszczędzania rośnie i pokrywa się ze światowymi trendami. Według badania najpopularniejszym sposobem oszczędzania energii jest po prostu wyłączenie niepotrzebnego oświetlenia i podaje to aż 93% respondentów. Kolejną metodą jest wymiana żarówek na energooszczędne, wśród badanych zrobiło to 63%. Również przy wyborze sprzętu gospodarstwa domowego kierujemy się coraz częściej energooszczędnością, która nam się w końcu zwraca (51%).

Potwierdzeniem, że przede wszystkim czynnik finansowy zachęca do oszczędzanie energii jest niechęć do płacenia wyższych rachunków nawet jeżeli energia miałyby pochodzić z odnawialnych źródeł. Świadczy to, że nawet troska o środowisko czy złoża naturalne surowców przestają być najważniejsze gdy chodzi o naszą kieszeń. Tylko 15 % badanych jest skłonna płacić wyższe rachunki za energię ze źródeł naturalnych, ale są to osoby badane w wieku 20-29 lat o dobrej sytuacji materialnej - brutalne ale jakże prawdziwe.

Polska trzecią potęgą w Europie - raport PIG

Dziś został ogłoszony raport przygotowany przez Państwowy Instytut Geologiczny, który kończy nasze marzenia o w największych złożach gazu łupkowego w Europie. Jest jednak i bardzo dobra wiadomość. Z przeprowadzonych badań wynika, że mamy 5 razy więcej gazu ziemnego oraz 10 razy więcej ropy niż szacowano. A zasoby gazu łupkowego plasują nas na trzeciej pozycji w Europie po Norwegii i Holandii.

Państwowy Instytut Geologiczny ogłosił, że w Polskich złożach może być nawet do 2 bilionów m3 gazu łupkowego. Chociaż najprawdopodobniej jest go w przedziale od 346 do 768 miliardów m3, to zaspokoi potrzeby naszej gospodarki na gaz ziemny nawet na 65 lat. Tu należy podkreślić, że szacunki będą rosnąć bo przed nami jeszcze około 100 odwiertów do wykonania, a każdy kolejny okazuje się coraz bardziej obiecujący.

Piotr Woźniak, główny geolog kraju i podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, powiedział:
- Potwierdzam, że gazu ziemnego jest w Polsce dużo - warto inwestować w jego poszukiwania. Łącznie zasoby gazu ze złóż konwencjonalnych i oszacowane zasoby gazu ze złóż niekonwencjonalnych, czyli z łupków, plasują nas na trzecim miejscu pod względem zasobów wydobywalnych gazu w Europie. Co więcej, wskazane w oszacowaniu PIG zasoby wydobywalne gazu z łupków z dużym zapasem pokrywają łączne zapotrzebowanie na gaz w Polsce, wskazane w Polityce Energetycznej Polski do 2030 r. Spośród krajów europejskich to właśnie Polska jest liderem poszukiwań oraz jednocześnie krajem najbardziej zaawansowanym, jeśli chodzi o monitorowanie aspektów środowiskowych prac geologicznych związanych z łupkami.

Geolodzy twierdzą, że dodatkowo ze skał łupkowych będzie można wydobyć ropę, której złoża szacują w granicach 216-268 milionów ton. Stanowi to 10-cio krotnie większe zasoby niż nasze złoża konwencjonalne do tej pory udokumentowane. Polskie zużycie ropy rocznie to około 26 mln ton, w związku z czym zasoby ropy z łupków są w stanie zapewnić potrzeby polskiego rynku na około 10 lat.

Pełny raport dostępny na www.pgi.gov.pl

poniedziałek, 19 marca 2012

Mniej gazu łupkowego

W ubiegłym roku amerykańska Agencja Informacji Energetycznej podała informację, że złoża gazu łupkowego w Polsce kształtują się na poziomie 5,3 biliona metrów sześciennych. Teoretycznie ta ilość zabezpieczyłaby potrzeby naszego kraju na co najmniej 300 lat. Jednak coraz częściej pojawiają się informacje, że nasze zasoby są mniejsze o co najmniej połowę .

Czy wydobycie gazu łupkowego w Polsce w związku z tym się opłaci?
 
Po spotkaniu głównego geologa kraju Piotra Woźniaka w Waszyngtonie z przedstawicielami amerykańskich służb geologicznych przyznał on, że wcześniej szacowane złoża gazu łupkowego w Polsce są mniejsze. Oficjalny raport o zasobności Polskich złóż zostanie ogłoszony 21 marca.

Najbardziej pesymistyczni uważają że w Polsce jest tylko 1 bilion metrów sześciennych gazu łupkowego. W porównaniu do wstępnych szacunków jest to aż 5 razy mniej, jednak jest to i tak bardzo dużo. W Polsce rocznie zużywa się około 14 milionów metrów sześciennych gazu. Zakładając nawet wzrost jego zapotrzebowania, wydobyty gaz łupkowy zapewni dostawy Polskiej gospodarce na co najmniej kilkadziesiąt lat.

Te proste obliczenia pokazują, że jest to dla nas nadal opłacalne. Należy też spojrzeć z innej perspektywy o jakiej mówi minister skarbu Mikołaj Budzanowski. Jak powiedział: „bardzo istotne jest przygotowanie naszej infrastruktury, a tu mówimy o wielomiliardowych inwestycjach, to jest główny impuls dla polskiej gospodarki. Przed nami ogromna perspektywa i musimy wszystko zrobić, żeby z tej szansy skorzystać”

niedziela, 18 marca 2012

Polski Portal Energetyczny popiera stanowisko Waldemara Pawlaka

- Zawetowanie przez Polskę propozycji unijnych celów redukcji emisji CO2 oznacza tak naprawdę położenie akcentu na efektywność energetyczną, kosztem polityki klimatycznej - ocenił  w tym tygodniu wicepremier Waldemar Pawlak

Stanowisko Polski ma bardzo mocne podstawy praktyczne. Nasza propozycja jest taka: aktywnie w obszarze efektywności, ostrożnie, jeżeli chodzi o politykę klimatyczną - powiedział. - Mówimy o tym, że efektywne wykorzystanie energii, oszczędzanie energii, lepsze wykorzystanie odnawialnych źródeł energii daje szanse na zmniejszenie emisji, natomiast sztuczne zawyżanie opłat za emisje prowadzi do absurdalnych sytuacji, gdzie Europa poprzez takie administracyjne działania traci swoją konkurencyjność - ocenił wicepremier. Redakcja Polskiego Portalu Energetycznego w pełni popiera stanowisko ministra Waldemara Pawlaka. 

Polska zawetowała propozycję ws. tzw. kroków milowych na drodze do redukcji CO2 w UE do 2050 r. Zgodnie z zawetowaną propozycją w 2030 r. UE miałaby zredukować emisje o 40 proc., w 2040 r. - o 60 proc., a w 2050 r. - o 80 proc. w porównaniu z 1990 r.  

- Europejscy politycy czy biurokraci kombinują nad dołożeniem opłat emisyjnych. Niech każdy z nich wyjdzie z biura, wsiądzie do prywatnego samochodu i pojedzie zatankować benzynę, to sam zobaczy, że ceny za emisję dramatycznie wzrosły w stosunku do okresu, gdy polityka klimatyczna powstawała - mówi wicepremier.

Wyższe rachunki za gaz!

Polskie  Górnictwo Naftowe i Gazownictwo podnosi ceny gazu od 31 marca 2012 r. Rachunki dla przeciętnego Kowalskiego wzrosną o 7-10 procent, czyli 40-50 zł.

PGNiG informuje, że rachunki dla gospodarstw domowych, które używają gazu tylko do kuchenek, zapłacą więcej 1,81 zł miesięcznie. Rachunki dla domów grzejących gazem miejskim wzrosną o około 35 zł. Ale faktycznie podwyższa jest wyższa, bo podawane przez PGNiG są cenami netto. Można przyjąć, że rodzina, która używa gazu do kuchenki i ogrzewania, zapłaci 40-50 zł więcej miesięcznie.

PGNiG nie może swobodnie podnosić cen gazu, na podwyżki musi wyrazić zgodę Urząd Regulacji Energetyki. PGNiG chciało podnieść ceny już od stycznia tego roku, bo 85 procent. Kosztów firmy to ceny gazu importowanego z Rosji, a jego cena zależy od cen ropy naftowej. Te rosną, stąd i coraz wyższy gaz.

URE jednak nie dopuścił do podwyżki w sezonie grzewczym, nie chcąc narażać się gospodarstwom domowym. Nowy cennik będzie obowiązywał do końca 2012 r.

czwartek, 15 marca 2012

Gaz łupkowy – czy to się w ogóle opłaci?

Choć nakłady na wstępne odwierty oraz przygotowanie całej infrastruktury to miliardy złotych, to według szacunków ekspertów i tak ma się nam opłacić. Szacuje się, że zostanie wykonanych minimum 123 odwierty do końca 2017 roku. Przy kosztach jednego odwiertu 28-38 mln zł daje łączną wartość około 4,6 mld zł. Są to ogromne sumy lecz jak powiedział Waldemar Pawlak wydobycie gazu łupkowego w Polsce przebuduje geopolitycznie Europe środkową.

Należy zwrócić na trafne spostrzeżenie wicepremiera Pawlaka, który powiedział: „firmy, który przyjechały do Polski szukać niekonwencjonalnego surowca, nie zrobiły przecież tego z miłości do gazu, tylko z miłości do pieniędzy”. Skoro tak duże koncerny światowe szukają gazu łupkowego u nas, musiały wcześniej przeprowadzić dokładną analizę opłacalności wydobycia.

W 2011 roku średnio rynkowo cena gazu w USA wynosiła 105$/1000m³, a na obecny rok ma on kosztować średnio 82$/1000m³.
Gaz w kontraktach na przyszły miesiąc z holenderskiego terminalu Title Transer Facility 338$/1000m³.
Polska na podstawie zawartego kontraktu z Gazpromem płaci 500$/1000m³

Gdzie tu logika?

Według szacunków Wood McKenzie wydobycie polskiego gazu łupkowego wypada dość drogo, bo 335 $/1000m3 w porównaniu do kosztów wydobycia w USA. Więc na pierwszy rzut oka widać, że jest to dla nas bardzo opłacalne. Nie dość, że nie przepłacamy to pieniądze zapłacone za gaz zostają w Polsce wraz z nowymi miejscami pracy.

poniedziałek, 12 marca 2012

Gaz łupkowy – czy wydobycie zatruwa wodę?

Pojawienie się informacji o złożach gazu łupkowego w Polsce było bardzo dobrą wiadomością dla naszej przyszłości energetycznej. Pierwsze komentarze głosiły: "dlaczego nie mamy stać się niezależni od dostaw gazu z Rosji". Jednak z technologią jego wydobyciem pojawiły się obawy i kolejne komentarze: "co ze środowiskiem w miejscach eksploatacji?"

Najwięcej obaw jest związanych z zanieczyszczeniem wód gruntowych jakie może być wywołane wykorzystywaniem chemikalii, które są wpompowywane wraz z wodą pod ciśnieniem w procesie szczelinowania. Istnieje prawdopodobieństwo, że związki te będą przenikać do wód gruntowych i trafiać do ujęć wody pitnej.

Jacek Winiarski z polskiego oddziału Greenpeace uważa, że wydobycie gazu łupkowego może powodować zanieczyszczenie wód pitnych. Potwierdzić to miały doniesienia mieszkańców miasteczka Pavillion w stanie Wyoming, gdzie gaz łupkowy wydobywany jest od kilku lat. Mieszkańcy twierdzili, że z wykorzystywanej przez nich wody wydobywa się zapach przypominający benzynę. Badania EPA (The Environmental Protection Agency, nasz odpowiednik Ministerstwa Ochrony Środowiska) faktycznie potwierdziły zanieczyszczenie wody, ale jak się okazało metanem i węglowodorem. Związki te nie występują w środkach chemicznych wykorzystywanych do wydobycia gazu łupkowego, a w naturalnych wodach podziemnych. Jedynie w odwiertach na głębokości około 300 m wykryto śladowe ilości związków organicznych odpowiadającym komponentom wykorzystywanym do szczelinowania.

Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że w Polsce wody gruntowe znajdują się na głębokości maksymalnie 500 m, a złoża gazu łupkowego na 3-4 tys. metrów a nawet i więcej. Więc jak twierdzą geolodzy nie występuje realne zagrożenie zanieczyszczenia wód gruntowych. Potwierdzeniem tych informacji jest ogłoszony przez Państwowy Instytut Geologiczny raport na podstawie badań odwiertu w okolicach Łebienia na Pomorzu, którego dokonano na głębokości około 4 tys. metrów. Eksperci poddali badaniu 17 studni wierconych oraz 3 studnie kopane. Przeprowadzili również symulację przepływu wód podziemnych i nie wykryli negatywnego wpływu wierceń.

Konkluzję raportu można opisać jednym zdaniem: jeśli szczelinowanie odbywa się zgodnie z przepisami prawa i zasadami dobrej praktyki, to nie wywołuje istotnych zmian w środowisku i wodach podziemnych”
Pełny raport można przeczytać na stronie Państwowego Instytutu Geologicznego.

niedziela, 11 marca 2012

Wizja premiera o niezależności gazowej

Po obiecujących informacjach o zasobach gazu łupkowego, stał się on jedną z najważniejszych spraw dla premiera. Przecież do zintensyfikowania jego poszukiwań można by wykorzystać największe polskie państwowe spółki z sektora energetycznego i wydobywczego!?



Jednak prezesi PGNiG, PGE woleli angażować się w poszukiwania gazu konwencjonalnego za granicą. Po objęciu stanowiska Ministra Skarbu przez Mikołaja Budzanowskiego posypały się głowy prezesów tych spółek. Stanowisko stracił Tomasz Zdrojewski z Polskiej Grupy Energetycznej oraz Michał Szubski z Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.

Na konferencji ws. wydobycia gazu łupkowego 19 stycznia br. Mikołaj Budzanowski powiedział - „Chciałbym - i wyraziłem to w liście skierowanym do spółek - wykorzystać pewną synergię pomiędzy sektorem elektroenergetycznym w Polsce a sektorem paliwowo-gazowym. (...) Bo kto będzie później odbiorcą tego gazu w Polsce - oczywiście sektor elektroenergetyczny”

W niedługim czasie PGNiG podało, że podpisało z PGE, Tauron Polska Energia i KGHM listy intencyjne dotyczące współpracy przy poszukiwaniu i zagospodarowaniu złóż gazu z łupków na terenie Polski. Według dokumentu, firmy te zadeklarowały wolę podjęcia wspólnych prac z PGNiG SA na wybranych obszarach wchodzących w skład posiadanej przez PGNiG koncesji Wejherowo.

- Podpisanie listów intencyjnych z tak liczącymi się partnerami jak PGE, Tauron i KGHM to bardzo ważny krok w kierunku zintensyfikowania poszukiwań gazu z łupków na terenie Polski. Jest to priorytet zarówno dla PGNiG, jak i naszych przyszłych partnerów. Spodziewane sukcesy na tym polu oznaczają przede wszystkim tańszy gaz dla polskich odbiorców. W znaczący sposób wpłyną na poprawę w zakresie bezpieczeństwa energetycznego Polski. Dla budżetu państwa oraz wielu budżetów samorządowych dadzą dodatkowe wpływy umożliwiające sfinansowanie wielu potrzeb. W dobie kryzysu nie bez znaczenia będą także nowe miejsca pracy - mówi Marek Karabuła (znajomy ministra skarbu jeszcze z Krakowa), wiceprezes Zarządu PGNiG SA ds. Górnictwa Naftowego.

Na wizycie w Lubocinie Donald Tusk, (gdzie PGNiG wykonało pierwsze szczelinowanie, po którym w odwiercie pojawił się gaz) powiedział: „Po wielu latach uzależnienia gazowego, energetycznego od naszego wielkiego sąsiada możemy dzisiaj bez słowa przesady powiedzieć, że moje pokolenie dożyje tego momentu, kiedy będziemy samodzielni, jeśli chodzi o gaz”

Jeżeli determinacja premiera nie osłabnie możemy być pewni, że jego wizja się sprawdzi i Polska uzyska niezależność energetyczną.

sobota, 10 marca 2012

Emisja CO2 – brawo dla weta Polski na unijnym szczycie

Polska zawetuje unijny plan zmniejszenia emisji CO2 po 2020 r. Wreszcie poszliśmy po rozum do głowy. Nie dajmy się zwariować idei, że ocieplanie klimatu powstaje przez emisję CO2 do atmosfery. Nie podcinajmy gałęzi, na której siedzimy. Polska energetyka opiera się na węglu, a ograniczenie emisji CO2 to ograniczenia wydobycia, a w konsekwencji większy import gazu z Rosji. Czyli kto na tym skorzysta?

Unijna komisarz ds. klimatu Dunka Connie Hedegaard wykazuje iście rewolucyjną determinację w forsowaniu niedorzecznych pomysłów, aczkolwiek adekwatnych do zajmowanej przez nią funkcji. Plan pani komisarz zakłada, że powinniśmy do 2050 r. zredukować emisję CO2 w stosunku do 1990 r. o 80-85 procent. Do 2020 r. – o 40 proc., w 2040 r. – 60 procent, a w 2050 r. – dobić do 80 procent.

Polska 90 procent energii produkuje z węgla, który wytwarza dwa razy więcej CO2 podczas spalania niż gaz. Drastyczne ograniczenie emisji CO2 oznaczałoby zatem zwiększenie importu gazu (najprawdopodobniej z korzyścią dla Rosji); kosztowne inwestycje w nowe elektrownie, w tym atomowe (perspektywa powstania pierwszej elektrowni atomowej to co najmniej 20 lat), znaczne wydatki na alternatywne źródła energii (wiatr, woda, biomasa). Przymusowe przestawienie Polski na nowe źródła energii może okazać znacznie droższe niż spodziewane korzyści. Mogłoby się w konsekwencji okazać, że wydatki na zmiany ponieśliby i drastycznie odczuli polscy konsumenci, płacąc rachunki za prąd.

Unia Europejska odpowiada tylko za 7 proc. Światowej emisji CO2. Najwięksi emitenci Chiny, USA i Rosja ani myślą podpisywać się pod dokumentami, które by je zmuszały do ograniczenia emisji, a więc ograniczenia produkcji przemysłowej, w konsekwencji – recesji.
Dajmy sobie, naukowcom i wynalazcom czas na pracę nad innowacjami, na efektywne wykorzystanie istniejących lub wdrożenie wykorzystania nowych źródeł energii. Gdy tylko to się opłaci, wielki przemysł i ludzie na pewno skwapliwie się na to przestawią.

wtorek, 6 marca 2012

Samochody hybrydowe - bez przyszłości


Klasyczne koncerny samochodowe, zmuszone modą, dotacjami lub dobrym wizerunkiem, powoli wprowadzają samochody hybrydowe (paliwowo-elektryczne), elektryczne. Jest to bardzo kosztowny eksperyment, który nie ma szans się powieść. Czy sądzicie inaczej?

Najtańsza w Polsce hybryda to oferowana przez Hondę - Honda Jazz Hybrid. W wersji tradycyjnej kosztuje około 50 tys. zł brutto. Hybrydowy Jazz w wersji Comfort kosztuje 69 900, natomiast edycja Elegance to wydatek 74 900 złotych. Za takie pieniądze można kupić co najmniej dwie Skody Fabia, a na rynku samochodów używanych przebieramy w ofertach jak w ulęgałkach.
Połknięcie gorzkiej pigułki w postaci wysokiej ceny wcale nie oznacza ekonomicznej jazdy. Honda Jazz benzynowa w podstawowej wersji spala w mieście 6,6 litra, hybrydowa - 4,4l. Przy obecnych cenach paliwa oznacza to oszczędność około 12 zł na każde 100 km. Przy tym założeniu zakupu Hondy Jazz w wersji hybrydowej zwróciłby się po przejechaniu 166 tys. km! Jeśli przeciętny kierowca przejeżdża nawet 30 tys. km rocznie, to oznacza to prawie 6 lat.

Deklarowane przez producentów spalanie benzyny czy oleju w samochodach hybrydowych nijak ma się do rzeczywistości. Tak naprawdę spalają około 10% więcej tradycyjnego paliwa niż podaje producent. Może się okazać, że oszczędności nie ma żadnych.Serwisowanie hybryd i pojazdów elektrycznych jest droższe niż samochodów z napędem tradycyjnym, a produkcja, transport i utylizacja elementów pojazdu hybrydowego kosztuje środowisko naprawdę sporo. Warto pokusić się o stwierdzenie, że hybrydy obciążają środowisko bardziej niż tradycyjne pojazdy, a już na pewno kosztują więcej, biorąc pod uwagę nie tylko koszty eksploatacji.

To może tylko elektryczny?

W samochodach hybrydowych silnik elektryczny pracuje obok benzynowego czy dieslowskiego. Silnik elektryczny, podobnie jak w innych hybrydach, pełni funkcję pomocniczą, a podstawową rolę w napędzaniu auta ma konwencjonalna jednostka. Motor benzynowy wyłączy się w czasie jazdy z bardzo małą prędkością oraz podczas chwilowego zatrzymania pojazdu np. na światłach czy przed przejazdem kolejowym.


Jak ktoś ma ochotę i pieniądze na fanaberie, może zdecydować się na auto wyłącznie z silnikiem elektrycznym. Po co komu wypasiony tradycyjny mercedes z salonu za jakieś 100 tys. Lepiej kupić miejskiego, małego Peugeota iOn w cenie... 121 770 zł.
Samochody elektryczne są "wołowate". Wspomniany Peugeot przyspiesza do setki w 16 sekund, zasięg na pełnym baku to tylko 150 km. To robi wrażenie.Sądzę, że hybrydy i elektryczne auta to kompletnie nie jest przyszłość. Poza tym, trzeba podjeżdżać często na stację, czyli do prostownika, i ładować akumulatory. Prąd do nich dostarcza tradycyjna elektrownia, która i tak kopci spalinami w niebo. Gdzie tu interes, gdzie tu korzyści?